Kasowy PIT ratunkiem dla przedsiębiorców?

Obecnie, w szczególności w działalności gospodarczej, za przychód uważa się kwoty należnie, choćby nie zostały faktycznie otrzymane. Oznacza to, że przychód do opodatkowania powstaje już w momencie wystawienia faktury czy dostawy towaru lub wykonania usługi, niezależnie od tego, czy kontrahent dokonał płatności. Ta zasada obowiązuje już bardzo długi czas, niestety bo czasy kryzysu, zatorów płatniczych powróciły wraz z pandemią, inflacją i zaskakującymi z dnia na dzień rozwiązaniami podatkowymi.

Sytuacja może się niebawem zmienić. Jedną z zapowiedzi zmian w systemie podatkowym przedstawionym przez zaprzysiężony 13 grudnia rząd jest wprowadzenie w podatku PIT rozwiązań odpowiadających z założenia metodzie kasowej dla małych podatników w VAT. Zgodnie z tym co zadeklarował podczas exposé premier Donald Tusk: "(…) przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy po otrzymaniu środków z otrzymanej faktury a nie samej faktury". Patrząc z punktu księgowego wypowiedź premiera zawierała jednak dość ogólne hasła, a nie konkretne rozwiązania, nie zawierała również choćby zbliżonych terminów, w których można byłoby spodziewać się zmian.

Dlaczego to tak istotne? Składa się na to seria czynników:

- zmiana ma dotyczyć podatników PIT. W tej zapowiedzi brak jednak informacji, czy rozważane jest wprowadzenie tego rozwiązania także dla mikro i małych przedsiębiorców działających w formie spółek. Podkreślenia tu wymaga, że wielu przedsiębiorców przytłoczonych daninami nałożonymi przez ostatnie 8 lat, a już szczególnie od wprowadzenia Polskiego Ładu zdecydowało się na przekształcenie w jedno- lub dwuosobowe spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Czy poniosą oni niekorzystne konsekwencje ratowania swojego majątku?

- ulga w podatku poprzez rozliczenie u sprzedawcy pod datą zapłaty, nie musi jednocześnie oznaczać rozliczenia w tym samym terminie u nabywcy, który nadal może zachować prawo do rozpoznania kosztu w dacie jego poniesienia, tj. ujęcia w księgach na podstawie otrzymanej faktury. Dla nabywcy, nie tylko nierzetelnego, zmiana może oznaczać pogorszenie jego sytuacji. Podkreślenia wymaga, że nie ma jednolitej dla wszystkich przyczyny nieregulowania zobowiązań w terminie. Problem z płatnością może przecież wynikać z sytuacji losowych.

- zmiany w prawie podatkowym można teoretycznie wprowadzać przez cały rok, jednak te zwiększające zobowiązania podatników lub ogólnie mówiąc pogarszające sytuację podatnika względem fiskusa powinny być wprowadzane z uwzględnieniem co najmniej miesięcznego vacatio legis przed kolejnym rokiem podatkowym. Biorąc pod uwagę termin zaprzysiężenia oraz rozkład sił parlamentarnych może to nastąpić dopiero w 2025 roku,

- zmiany pociągną za sobą konieczność dostosowania (czasami bardzo kosztownego) dostosowania systemów księgowych i zwiększenia pracochłonności nad dokumentacją firmową, co przy dodatkowej rewolucji związanej z KSeF może być trudne do udźwignięcia dla większości mikrofirm. W skrócie ulga w podatku może więc spowodować dziurę finansową z zupełnie innego tytułu. Czy będą to kolejne obciążenia dla mikrofirm?

Poprawa bytu dla przedsiębiorców może więc okazać się „niedźwiedzią przysługą” jeśli nie zostanie dobrze przemyślana, a prawo wprowadzone gdy po właściwie i rzetelnie przeprowadzonych konsultacjach społecznych.

Należy zaznaczyć, iż obecnie funkcjonuje już mechanizm zabezpieczający przedsiębiorców. Jeśli nie otrzymamy zapłaty przez 90 dni, licząc od terminu płatności wskazanego na fakturze, możemy skorzystać z tzw. ulgi na złe długi i skorygować przychód. Rozwiązanie to nie jest jednak idealne. Przychód można skorygować po 90 dniach, a do czasu takiej korekty przedsiębiorca wykazuje przychód do opodatkowania, w zależności od sposobu rozliczenia z fiskusem, więc może być zobowiązany do zapłaty zaliczki na podatek od tej kwoty. Co więcej, z ulgi na złe długi nie zawsze można skorzystać. Wierzyciel nie może być w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub likwidacji, nie mogły minąć 2 lata, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym wierzyciel wystawił fakturę lub zawarł umowę, a transakcja musiała dotyczyć podatników, których przychody są opodatkowane w Polsce. Istnieje więc sporo wyłączeń w rozwiązaniu, które ma chronić kieszenie przedsiębiorców.

Podsumowując, konieczne jest spokojne poczekanie na rozwój sytuacji i obserwowanie proponowanych rozwiązań. Ostatnie lata nauczyły nas przedsiębiorców, że polskie prawo może być wyjątkowo uciążliwe i nie raz padało stwierdzenie, że gorzej już być nie może. Oby tak było, czego i Państwu, i sobie życzymy.